10.02.2011 14:13
Startujemy czyli miejcie litość
Wiele osób ma bogate doświadczenia z jednośladami, od najmłodszych lat siedzą w tym po uszy. Ja natomiast złapałem bakcyla ledwie kilka lat temu. W 2009 miałem kilka polskich złotch wolnych i stało sie. Kurs poszedł jak z płatka oczywiście zdażały się wtopy i jedna przewrotka na placu manewrowym zapominalstwo (wiecie jak to jest gdy w samochodzie te cholerne kierunkowskazy się same wyłączają a w moto ...niestety).
Egzamin pierwsze podejście. I tu sie pochwalę. W Łodzi WORD ponownie otwierał wtedy tzw. filię na Maratońskiej. Byłem pierwszym motocyklistą który zdał w nowym miejscu na nowej trasie. Nawet pisali o tym w gazecie ... szkoda że nie z imienia ;)
Tego samego dnia pojechalem do sklepu który odwiedzałem co jakiś czas. Pozdrowienia dla Darka z MB. Ale wszyscy mieli miny jak zobaczyli motor.
Na początek wybrałem Suzuki GSF 600 S. Nie jestem szczuplakiem a na szkolnych 250 wyglądałem jak bym jeździł na psie. Opinie na róznych forach etc. To miało wpływ na decyzję.
A tu pierwsze zderzenie z rzeczywistościa. Zdany egzamin nie pozwala na jazdę ... trzeba czekać na "papier". Kolejny tydzień z głowy. Papiery, przegląd na szczęście był biurokracja popędzana biurokracją przez biurokrację. W międzyczasie sklepy kurtka, spodnie, buty, rękawice. Kumpel mówi kup crach pady .. kupiłem. Cały tydzień ełen ekscytacji organizm na wysokich obrotach.
Papiery odebrałem w piątek, pamietam jak dziś, caly weekend w siodle. Dalsza część nauki - to nie kurs. Stres jak cholera, adrenalina i banan na pysku jakby przyklejony na stałe. Szczęsliwie nie wpakowałem się w jakąś niebezpieczną sytację.
I poniedziałek pogoda zajebiaszcza co ja bede do pracy katamaranem jechał i stał w korku. Ruszyłem i ... korek na al. Włókniarzy ... i nikt mi nigdy nie powiedział że trzeba tyle odwagi żeby po raz pierwszy wjechać pomiędzy stojące samochody. Wrażenie ciasnoty, słyszało się też o kierowcach robiących głupie numery. Powolutku przejechałem nic sobie ani nikomu innemu nie robiąc. Kolejny sukces na drodze.
Zbliża się mój trzeci sezon.W poprzednim chcieli mnie zabić tylko dwa razy. Na szczęście nieskutecznie sam sie raz położyłem bez większych strat.
Na tym blogu porusze na pewno sprawy związane nie tylko z motocyklami. Mam pewne poglądy które nie wszsytkim sie podobają a nasza polska rzeczywistość aż się prosi o komentarz.
Komentarze : 10
miło sie czytało i czekam na te powarzne tematy z checia podyskutuje na karzdy temat bo widze ze jest z kim
"katamaran" - spodobało mi sie to określenie samochodu :D przejmę je.
wpisik całkiem ciekawy
uff! nareszcie normalny blog a nie wypociny piętnastolatków :) gratulacje i powodzenia! zajrzę tu jeszcze.
Witamy w szeregach. Czekam na następne wpisy. Tak jak morham napisał - zapowiada się ciekawie ;)
No, kolego. Jakbym siebie widział 4 lata temu. Powodzenia :)
Bardzo przyjemny wpis. Ja swoją przygodę z motorami ciągnę już też chyba z trzeci rok. I jak na razie, jak piszesz. W tamtym roku chcieli mnie również zabić dwa razy. Pozdrawiam ! lwg
spokojnie nie narzekam żyję tu, nie uciekłem jeszcze wiec nie jest tak źle, dodałem sobie moto-drogę do ulubionych o rejestracji pomyśle później.
Witaj :-)
Czekam na kolejne wpisy - oszczędź tylko nieco ten kraj bo w nim przyszło nam żyć i mimo wielu wad kocha się go mimo wszystko i niezbyt miło się czyta "narzekania" jak to źle i niedobrze ;-)
Tak mało jest pozytywnych wpisów...
;-)
Pozdrufka
P.S. A zarejestrowałeś się już na moto-droga.pl? (miejsce spotkań licznej rzeszy riderblogowców) ;-)
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)